***
Zostaliśmy uwięzieni.
Nic nie wiem. Inni też nic nie wiedzą.
Stoje z innymi dziewczynami w szeregu. Naprzeciw nas stoi szereg chłopaków. Nie utrzymujemy kontaktu wzrokowego. Wszyscy patrzymy w podłogę. Jedna dziewczyna podniosła na chwilę głowe w górę i dostała w twarz. Złapał ją za włosy i wywlekł za drzwi. Nie wiem co będzie z nią. Nie wiem co zrobią z nami. Nie wiem co ze mną.
Jest cisza. Nikt nawet nie próbuje nic powiedzieć. Strach.Przechadza i patrzy się na wszystkich. Jest wysoki ma około 40 lat. Brutalny. Ciemne włosy rzadkie, przylizane, tłuste.
- Ty! - krzyczy i wskazuje na jakąś dziewczynę. - Wystąp z szeregu!
Dziewczyna na drżących nogach robi krok do przodu. Podchodzi młody chłopak, który stał obok brutala i wbija jej w ramie strzykawke. Nie zdążyła zareagować. Upadła.
Nie wiem czy żyje czy jest martwa. Nie widze czy się rusza. Modle się żeby nie być następna. Wskazuje kolejną. Procedura się powtarza. 19 dziewczyn leży na podłodze.
- Ty! - słyszę i krew zamarza mi w żyłach. Chodzi mu o mnie.
Wiem co zaraz się stanie. Myślę jak temu zapobiec. Żałosne, nie mam szans. Jeżeli mam umrzeć to nie chce skończyć jak wszystkie.
Stoje w miejscu.
Chłopak ze strzykawką patrzy niepewnie na brutala.
Robię krok do tyłu. Czuję jak wstrzymują dech. Brutal podchodzi i daje mi w twarz.
Ciemność.
***
-Wstawaj, wstawaj...
Słyszę nerwowy szept. Powoli otwieram oczy. Widzę chłopaka. Tego który miał strzykawkę.
- Co się.... - zaczynam, ale on mi natychmiast przerywa.
- Idą tu. Za chwilę zacznie się przyporządkowanie. Wiedz, że jestem po twojej stronie. Jak zapyta kto - wskaż na mnie. Przepraszam za wszystko co teraz zrobię.
Drzwi powoli się otwierają. Nadal leżę na podłodze. Chłopak, który jeszcze przed chwilą przy mnie klęczał już stoi. Wchodzi brutal.
- Obudziła się?
- Przed chwilą otworzyła oczy. Jest słaba za kilka minut substancja przestanie działać.
Powiedział mu, że otworzyłam oczy udawanie nieprzytomnej nie ma już sensu. Zaczynam mrugać. Świało jest bardzo jaskrawe, mrużę oczy. Próbuję się poruszyć. Jestem cała taka drętwa. Mrowienie w lewej nodze, skurcz. Krzywie się lekko.
- Wstawaj. - lodowaty głos brutala działa a mnie niczym kubeł zimnej wody.
Próbuję podeprzeć się rękoma. Nie wychodzi mi. Mocne kopnięcie w brzuch. Zapiera mi dech.
- Pomóż jej.
Chłopak, który przed chwilą był dla mnie miły, szarpie mnie brutalnie za rękę. Stoję. Ledwo, ale jednak. Opieram się plecami o ścianę. Chłopak i brutal stają na przeciw mnie i na mnie patrzą.
- Byłbym parę lat młodszy, wziąłbym ją. Pod moim okiem szybko by się nauczyła dyscypliny. Wołaj wardów.
Bez słowa odwrócił się i otworzył drzwi.
Weszło 20 chłopaków. Tych, którzy byli uwięzieni! Żyją. Jednak ich wygląd diametralnie różni się od mojego. Jestem ubrana w to, w czym zostałam porwana, a oni....
Mają na sobie białe...prześcieradła? Wyglądają jak atorzy przebrni za rzymian albo greków.Nie są pobici, są czyści. Nie boją się.
- Kto się chce zgłosić? - pyta brutal.
Paru z nich podnosi rękę, w tym chłopak od strzykawki. Brutal patrzy na niego ze zdziwieniem, ale nic nie mówi. Po czym z wyraźną niechęcią zwraca się do mnie.
- To ostatni wybór w twoim żałosnym życiu. Spróbuj tego nie spieprzyć. Kto?
Pamiętając słowa chłopaka wskazałam właśnie jego. Nie wiem czemu, ale chyba mu ufam. Usłyszałam kilka prychnięć. Brutal wskazał na drzwi, wszyscy wyszli. Zostałam ja i chłopak, na którego wskazałam. Spojrzał na mnie.
- Chodź. - powiedział i wyszedł, oczekując, że pójdę za nim. Nie miałam wyjścia. Poszłam.
Prowadził mnie długim szarym korytarzem. Wszędzie były drzwi. Zatrzymał się.
Wskazał drzwi. Nie różniły się od innych niczym. Wszystkie drzwi w korytarzu były identyczne. Wziął moją rękę. Drgnęłam. Nie przejął się tym. Położył moją dłoń na klamce.
- Otwórz. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Nacisnęłam klamkę. Drzwi okazały się cięższe niż się wydawało. Pociągnęłam. Blask wydobywający się z wnętrza mnie oślepił. Gdy moje oczy przyzwyczaiły się do światła ujrzałam co jst w pokoju i uśmiechnęłam się. Pierwszy raz od porwania.
Zawartość pokoju mi się spodobała.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz